Audioslave – Revelations

_DSC0314

Czy to możliwe, że Cornell i Plant są spokrewnieni, Morello potajemnie pobierał korki u Jimmy’ego Page’a, Tim Commerford zżynał od J.P.Jones’a, a Brad Wilk był nieślubnym dzieckiem Bonhama? Każdy z albumów Audioslave wysłuchany był do granic niemożliwości. Jednak to dopiero przy trzecim doznałem objawienia (pewnie przez tytuł). Audioslave są jak Led Zeppelin XXI wieku!!!. No, może przesadzam, ale takie miałem skojarzenie. Kolejna dobra ich płyta. To właśnie ten album wykazał mi piosenkowość tej kapeli. To właśnie przez ten album uwierzyłem, że oni są „for real”. Genialne teksty, brzmienie. Już snułem plany jak to będzie trzeba wybrać się na ich koncert. Zakochałem się w Revelations od razu. Miałem nawet czas gdy twierdziłem, że ten album jest lepszy, spójniejszy i bardziej poukładany niż ich debiut. Wszystko pięknie śmigało, każdy kawałek był pożerany na słuchawkach. Było pięknie. No i wtedy się okazało. To koniec…. Nie będzie już Audioslave, koniec i kropka.

Była lekka załamka i nawet na znak buntu nie wracałem do niczego związanego z tymi muzykami. Wkurzyłem się bo narobiłem sobie nadziei. Kto nagrywa genialną płytę i kończy działalność?. Prędzej zrozumiałbym już po dwójce.

_DSC0317

Najwidoczniej potrzebowali czasu aby się bardziej zgrać. Tak by nie brzmiało to jak Cornell i RATM.  Taki chyba najsłabszy na płycie Jewel of the summertime jest po prostu świetny. Słychać, że to jest kapela, robili to razem (choć nie wiem jak to wyglądało naprawdę). Cenię każdego z tych muzyków. Tim jest genialny na basie. Dają mu dużo do grania. W Wide Awake na początku może się pokazać, Morello poczeka z swoim gitarowym mistrzostwem. Poza tym już za chwilę Chris rozkręci ten kawałek genialnym refrenem. Nikt nie musi się o nic martwić. Nie jest za dużo gitar, perkusji, wokalu. Jest po prostu w sam raz. Czuć tu taki luz, zero pośpiechu. Nie czuję by coś było robione na siłę (co zdarzyło mi się wyczuć na poprzednich albumach). Original Fire to pierwszy kawałek, który usłyszałem z tej płyty. Dobry – ale na płycie są o wiele lepsze kompozycje. Sound of a gun, One and the Same, Shape of thing to come. W przedostatnim na płycie Nothing left to say but goodbye jest jednak coś co mnie osobiście wkurza.W 2:40 mamy genialną gitarkę, ale ona kończy się za wcześnie! Czy ten tytuł i ten patent to była zapowiedź tego nagłego końca Audioslave? Nie będę się wyrażał, ale tak się kurcze nie robi!

Kudłatesłuchanie12

Tekstowo Chris naprawdę się postarał. Uwielbiam tekst do Moth – jest mi bliskie to oderwanie się od świecy – bardzo lubię ten tekst, a tak jak na całej płycie Chris daje tu z siebie wszystko: jest wrzask, jest złość, irytacja, spokój, zobojętnienie. To jest naprawdę dobra płyta i teraz gdy złość przeszła (a panowie wrócili do pracy – przez co mamy dwie kapele, a nie jedną) – to mogę słuchać tego albumu non stop. Jutro zabieram go na trasę! Lubię tę okładkę, niby nic oryginalnego, ale kojarzy się z Audioslave’ami (pasuje szczególnie do Out of Exile). W środku teksty i ładne zdjęcia zespołu. No i oczywiście słynne już hasło Toma Morello, że do płyty wykorzystano tu jedynie wokal, bas, perkusję i gitarę. Jeśli słyszycie inne instrumenty – to ich tu nie ma!

_DSC0327

Jeden Komentarz Dodaj własny

  1. Rolu pisze:

    Najrówniejsza płyta Audioslave’ów:)

Dodaj odpowiedź do Rolu Anuluj pisanie odpowiedzi